Baltic Porter – Cornelius

Zacznę od tego czego zazwyczaj nie komentuję, czyli etykieta.
„warzone 90 dni” czyli, że co gotowali je przez 90 DNI?!? totalna głupota. A na kontrze kolejny tekst „czas leżakowania: minimum 60 dni” eh dobra nieważne

Zacznijmy od barwy, brunatne, błotniste z rubinowymi refleksami.
Piana była dość ładna, ale tylko przez chwilę, a potem prawie znikła.
W aromacie, lukrecja, czerwone owoce, suszone śliwki, kawy trochę i palonych słodów, gdzieś tam pomiędzy odrobina alkoholu się przewija.

Pierwsze dwie rzeczy to, niezłe ciałko i alkohol, średnio  przyjemny, gryzący.
Jest z pewnością słodkie, do tego śliwki, lukrecja, ciemne słody, kawa zbożowa, karmel. Taki likierowy.
Wysycenie wysokie i średnia goryczka z karmelowo czekoladowym finiszem.

aha 8% i 22 Blg 🙂

Pacific Pale Ale – Artezan

Pierwsze piwo które wrzuce na bloga, bez zdjęcia. Ale jakoś w Krk nie było okazji kupić w butelce.

Już kiedyś miałem okazję pić w knajpie, ale teraz potwierdziły się moje przypuszczenia.
Bez rewelki, słaby aromat, dużo słodów, goryczka średnia w stronę niskiej.
Za to ładna piana, świetnie krążkująca na szkle. Koloru ciemnego złota z konkretnym zmętnieniem.

Imperial Red – Wychwood

Etykieta jak zwykle u Wychwood robi wrażenie.
Nie pasuje mi w nazwie ‚imperial’, jak na imperiala to powinno tu być co najmniej 7,5% a jest jedynie 4.7%.
Barwa rubinowa, przejrzyste. Z niewielką piana która bardzo szybko się rozpadła, dosłownie 3 fotki pstryknąłem.
W smaku jest dość wytrawne, wysoko wysycone i owocowe, czerwone owoce i wisienki. .

Hey Now – Pracownia Piwa

Zawsze i wszędzie powtarzam, że Pracownia Piwa to jeden z moich ulubionych browarów.
I tym razem też jest świetnie.

Aromat bardzo fajny, amerykańskie chmiele, przede wszystkim cytrusy, z dodatkiem pszenicy.
Kolor jasny słomkowy poważnie zmętniony jak to pszenica, z ładną pianką która coś tam pozostaje ale nie krążkuje.
Piwo dość lekkie, wytrawne, pijalne, lekko kwaskowate, w sam raz na gorące dni. Goryczka niska.

India Pale Ale – Fuller’s

Fullersa kupiłem w zasadzie przez przypadek, jak coś ma w nazwie IPA to biorę w ciemno, no ale nie zawsze się trafia.

Koloru soku jabłkowego,  z niewielką pianą odrobinkę krążkującą.
Aromat słodowy, odrobinę owocowy. Wysoko wysycony, bardziej wytrawny niż niewytrawny

Łowickie Pale Ale – Bednary

4.7% z 12.5 Blg koncerny powinny się uczyć.

Barwa ciemnego złota, prawie przejrzyste.
Z butli aromat naprawdę zacny, białe tropikalne owoce, przeplatane cytrusem i karmelem.
Piany praktycznie brak, a później to już w ogóle tragedia 😛
Aromat w szklance  zmienia się na niekorzyść, niestety, z aromatem jest słabiuteńko, a do tego dochodzi odrobina maślanych nut.

W smaku jest podobnie, ale z przewagą masła.
Wysycenie średnie, goryczka niska, półpełne.

Dziwna sprawa, że nie mogę się doczytać daty na etykiecie.

 

Pelikán India Pale Ale – Nomád

Pelikan było pierwszym czeskim piwem, które naprawdę mi smakowało.

Aromat słodki owocowy, mandarynkowy, jakby odrobina ciasteczek.
Barwa złota, lekko opalizująca z poważnym drobinkami.
Piana uległa szybkiemu rozpadowi ale pozostawia ładny lacing.
Owocowe,  lekko karmelowe.
Półwytrawne, ze średnim wysyceniem i niezłą goryczką aczkolwiek zalegającą., jakby to komuś przeszkadzało 😛

BlackHawk – Nomád

Czarne z rubinowymi refleksami.
Piany w zasadzie brak, coś tam krążkuje na szkle.
Aromat, cytrusowy, z winogronem jakby, lukrecją i czekoladą.
Owocowe, czekoladowe, lekko kwaskowa nuta  kawy. Półpełne jak Pelikan, z niezłą goryczką i lekkim wysyceniem.
Bardzo przyjemne.
Drugie dobre czeskie piwo 😉

Winter In Bangalore – Amager

Sezonowana IPA z Amagera.

Barwa słomkowa, odrobinienieczkę opalizująca. Piana ładna, ale się była rozpadła, za to ładnie krążkuje na szkle.

Aromat porządnie cytrusowy, grejpfrut, skórka cytrynowa, pomarańczowa, białe owoce, melon.

W smaku lekko słodkie, cytrusowe, lekko ziołowe, trochę słodowe.
Goryczka bardzo przyjemna, lekko ziołowa.
Wysycenie średnie w stronę wysokiego.
Bardzo rześkie, pijalne w dodatku 6%.

Black IPA – Doctor Brew

Aromat cytrusowy z dodatkiem czekoladki. Niestety dość szybko się ulotnił.
Koloru brunatnego, nieprzejrzyste, bez refleksów, piana drobna odrobinę krążkująca na szkle.
W smaku dominuje gorzka czekolada i kawowa kwaskowość.
Półpełne z niskim w stronę średniego wysyceniem, goryczka bardziej kawowa niż grejpfrutowa dość długa.
Coś kiepsko wyczuwalne chmiele, ale piwo do Krakowa szło chyba ze 3 tygodnie. Co nie zmienia faktu że całkiem niezłe nadal.